sobota, 13 lipca 2013

Pożegnanie z Ligą Światową

Bartosz Kurek - lider reprezentacji Polski

Siedzę przed telewizorem i przyglądam się ostatniemu spotkaniu reprezentacji Polski w tegorocznej edycji Ligi Światowej. Impreza, jak co roku, elektryzowała. Gra podopiecznych Andrei Anastasiego również i to dosłownie.


Kto by przypuszczał, że po przegranych z Brazylią i Francją, nasza reprezentacja będzie jeszcze grała o Mar del Platę. W tym miejscu mała poprawka - grała o turniej finałowy w miniony piątek. Gdyby siatkarze pokonali Bułgarów zapewne znaleźli by się w gronie sześciu najlepszych drużyn Świata. Te emocje do samego końca, to chyba jedyny pozytyw całego LŚ. 

Wielu w Polsce kanapowych ekspertów i ludzi, którym wydaje się, że o zawodowym sporcie wiedzą już wszystko. Nie chciałbym dołączyć do tego zacnego grona, ale pokuszę się o swoją ocenę tego kończącego się właśnie na ekranie mojego telewizora turnieju.

Po pierwsze opieszałość w rotacjach składem naszego szkoleniowca. Z całym szacunkiem do Andrei Anastasiego, ale zyskuje on dla mnie miano Franciszka Smudy polskiej siatkówki. Już tłumaczę dlaczego. Rozumiem to, że zawodnicy kluczowi mogą być kontuzjowani, że zmiennicy również. Jednak, gdy widzę formę naszych atakujących w niektórych momentach pokusiłbym się o wpuszczenie na parkiet Konarskiego. Młody chłopak, który błyszczał w tym sezonie na parkietach PlusLigi – ligi wymagającej, na pewno nie przestraszyłby się gry w reprezentacji. 

Po drugie słaba forma zespołu, szczególnie atakujących. Zbigniew Bartman podczas Ligi Światowej 2013 rozegrał zaledwie kilka dobrych setów ( i tak mam wrażenie, że wyolbrzymiam), a Jakub Jarosz miał dobre wejście. Z każdym kolejną partią grał słabiej. Poniżej oczekiwań spisywał się również Bartosz Kurek - bez wątpienia lider naszego zespołu. Gdy tylko Kurek wskakiwał na wyższy poziom od razu grało się nam lżej. W tym miejscu należą się pochwały naszemu libero Pawłowi Zatorskiemu, który wyrasta na prawdziwego zastępcę „Igły”. Oczywiście według mnie. Jeśli mogę wysunąć jeszcze jakieś zarzuty kadrowe względem naszych zawodników, to zrobię to w kierunku Łukasza Żygadły. Rozgrywający reprezentacji Polski wielokrotnie był zbyt przewidywalny. Nie grał środkiem. Z tego wynikała nasza niemoc w ataku. Przeciwnicy najczęściej rozszyfrowywali nasz atak po pierwszym secie. 

Po trzecie brakowało tego elementu, z którego słynie reprezentacja Polski, czyli bloku. Blok punktowy to najlepszy fragment siatkarskiego rzemiosła, zarówno do tego by psychicznie zmęczyć rywala, jak i do tego by odskoczyć punktowo. Brakowało kończących kontr oraz stabilnej zagrywki. Mamy kilku niebezpiecznie serwujących siatkarzy. Kurek, Bartman, Jarosz, Ruciak i jeszcze kilku. Jednak bez stałego poziomu ta zagrywka nie jest groźna. Zbyt dużo błędów własnych (Sokolov właśnie podkręcił kostkę! JAKA SZKODA!!!!), moim zdaniem był to nasz kat w tegorocznej edycji Ligi Światowej. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o zmorze, która ciągnie się za polską reprezentacją i jest to największa kula u nogi w siatkówce. Gra falami. Grając falami nie da się wygrać spotkania. Wyjątkiem jest zwycięstwo nad USA.

Na koniec tych rozważań dodam tylko, że mam nadzieję, iż Anastasi naprawdę wie co robi. (Sokolov jednak gra…) Mam nadzieję, że zamieni on popełniane przez nas błędy w nasze atuty. W kontekście zbliżających się mistrzostw Europu będzie to kluczowe i bardzo potrzebne. Jedno jest pewne. Z taką dyspozycją, którą wykazują w tej chwili nasi siatkarze - wiele nie zdziałamy. 



Ze sportowym pozdrowieniem

Przemysław Sierakowski



PS:  Gramy właśnie tie break. Poczekam więc z dodaniem postu. Pewnie wszyscy teraz oglądacie mecz. 


14 komentarzy:

  1. Tak właściwie, to od kiedy oglądac siatkówkę tak na serio, serio? (To nie jest hejt ani nic, po prostu ciekawosć) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sezon reprezentacyjny od zawsze. Jeszcze za czasów Ireneusza Mazura, a klubową nigdy nie interesowałem się na tyle, by o niej pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwszych dwóch setach myślałam że będzie dobrze... że wygramy 3:0 a jak nie to 3:1 :( niestety coś się stało z naszym zespołem... :( przykro, ale trzeba żyć dalej. Wielkie brawa za walkę i za to że się nie poddają...nie można im zarzucić że się nie starają. Teraz ME, myślę że chłopaki pokażą na co ich stać i zdobędziemy złoto :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przemek, chyba zapomniałeś o tym, że Konar jest kontuzjowany. Coś z kostką właśnie. Ja żałuję, że Anastasi nie wpuścił dziś do 6 Drzyzgi..

    OdpowiedzUsuń
  5. Konarski ma kontuzje, więc jak Anastasi miałby go wspuścić?

    OdpowiedzUsuń
  6. Moi drodzy ja mówię, o tym jak Konar był jeszcze do dyspozycji. Doskonale wiem, że jest kontuzjowany :) Mówiłem o momencie, kiedy siedział na ławce, a Bartman psuł atak, za atakiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą, z taką grą naszego zespołu niestety nic nie zdziałamy. Gra naszych zawodników strasznie nierówna.
    Brak gry środkiem. Na Przykładzie Nowakowskiego gdy zdobywał punkty z krótkich niestety nie zdobywał żadnego punktu
    blokiem przez cały mecz i na odwrót gdy istniał w bloku brak gry środkiem. Niestety bradzo również zawiodła mnie gra
    Żygadły , on raczej nie rozgrywał lecz wystawiał. Słabsze i gorsze chwile naszego lidera Kurka. Widać było, że gdy
    on jakoś pozbierał się na chwile potrafiliśmy odskoczyć na pare punktów, ale gdy nagle nie wiadomo z jakiej przyczyny
    tracił na skuteczności rywale odrabiali straty. Gra Bartmana raczej mnie nie dziwi, raczej postawa AA gdy
    w początkowych meczach nie doprowadzał do zmian atakującego. Jarosza gra również nie porywała chociaż były momenty
    że stawał się widocznym liderem naszego zespołu , ale to raczej nie powód jego świetnego występu lecz słabej gry
    pozostałych. Jedynie co mnie pozytywnie zaskoczyło to bardzo dobra gra naszego młodego libero Pawła Zatorskiego.
    Może brak mu charyzmy jak Igle i on jednak nie potrafi obudzić drużyny do gry tal jak Ignaczak, lecz jest on jego
    godnym zastępcą co do gry. To moim zdaniem nie jest ta sama drużyna nie tylko pod względem fizycznym ale i
    psychicznym nie widać tego "żaru" w oczach jak podczas poprzedniej LŚ. Może powinniśmy pomyśleć o jakimś
    psychologu dla naszej drużyny który odnalazł by przyczyne braku tej zadziorności. Oby na ME nasza drużyna powróciła
    do formy z zeszłego sezonu. Ja w nich wierze i ufam że na ME jednak zdobędziemy złoty medal ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zati godnie zastąpił Igle. A to że nie umie pociągnąć drużyny wydaje mi się że się zmieni. Na razie to młody chłopak zastępujący KRÓLA! Dajmy mu trochę czasu ;)

      Usuń
  8. Bardzo ładne podsumowanie :)
    Braki były dość wyraźne. Nie można grać skutecznie cały czas bez prawidłowo funkcjonującego bloku, który zawsze niesamowicie pomagał. Tego brakowało mi najbardziej. No i doszły pozostałe czynniki(szczególnie brak zmian na rozegraniu), które spowodowały grę falami i stałą potrzebę odrabiania strat, tak jak dzisiaj.
    Trzymajmy kciuki, by taka gra naszych reprezentantów była już tylko nieprzyjemnym dla każdego kibica wspomnieniem.
    Pozdrawiam Autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gramy bardzo nie równo, i to jest jedna z naszych największych przeszkód. Postawa Trenera trochę w ostatnim czasie mnie czasem irytuję, np. w dzisiejszym czy wczorajszym spotkaniu czemu nie wpuścił na boisko Drzyzgi. Fabian ma za sobą świetny sezon w Politechnice, a Łukasz ma ostatnio bardzo czytelną grę, nie ujmując tu nic Łukaszowi bo jest bardzo dobrym rozgrywającym. Jedynym plusem w tym wszystkim jest postawa właśnie Pawła, o której sam wspomniałeś, w kadrze stał się teraz konkurencją dla Igły. W stu procentach zgadzam się z Twoimi przemyśleniami.
    Pozostaje tylko złapać oddech po tej edycji LŚ i czekać na ME. Oby one były dobre dla naszych siatkarzy.
    Pozdrawiam.
    Żaneta.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam i mam wrażenie, że słucham Drzyzgę lub Wójtowicza. Widać, że z siatkówka nie jesteś za pan brat, ale dobrze, że właśnie z tych ekspertów czerpiesz przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, bo to przez Żygadłe nie jedziemy do Mar de Plata. Jak by miał dobre przyjecie to i dobrze rozgrywał. Jak sie na kogoś upszecie to nie ma końca. Troche obiektywizmu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pod tą opinią mogłabym podpisać się obiema rękoma. Jeszcze jedna refleksja z mojej strony- w poprzednich sezonach nie zawsze od początku setów prowadziliśmy i mimo to potrafiliśmy w kluczowych momentach zdobyć serię punktów bez większego problemu. W tym sezonie jeśli przeciwniki odskakiwal na kilka oczek zamieraliśmy i nie potrafiliśmy zupełnie sobie z tym poradzić, popełnialismy coraz więcej błędów i kurczylismy się w sobie jeszcze bardziej. Oprócz tego - brak zdecydowanego ataku, za dużo kiwek, kiedy nie potrzeba. Drażnił mnie brak zaufania AA do Jarskiego i Fabiana. Ok, rozumiem. ZB9 i Żygadło to ulubieńcy trenera, ale kiedy gra się taki ważny mecz nie można czekać aż zawodnicy sami znajdą i poprawią błędy trzymając ich na boisku mimo przegrywanego seta, czasem nawet meczu. Takie rzeczy robi się na treningach, meczach towarzyskich, a nie na eliminacjach do Final Six. Nim jestem zawiedziona zawodnikami, bo nie wieszałam przed Ligą medali na ich szyjach. Jestem zawiedziona trenerami, bo to oni nie reagowali na głośne 'HELP' wysyłane do nich z płyty boiska.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiele można powiedzieć na ten temat, ale na każdy "zarzut" trener ma jakieś wyjaśnienie, np czemu nie gra Drzyzga - vo jest za młody, AA nie chce zepsuć mu kariery (w takim razie, po co go powoływał??).. AA uważa, że byliśmy w bardzo dobrej formie fizycznej, zna powody porażki... Tylko, że po IO także tak mówił, ale wnioski chyba nie zostały wyciągnięte. Oby tym razem, jakaś lekcja była i obyśmy na ME lepiej się zaprezentowali.

    OdpowiedzUsuń

Właściciel bloga nie ponosi odpowiedzialności za treści zawarte w komentarzach...