czwartek, 23 lutego 2012

Jedenastka rodem z NASA - czyli z nami lepiej nie zadzieraj


Świat futbolu pełen jest różnych zawodników. Na boiskach przeplatają się różne charaktery. Jednak pomimo tego, że nie znamy ich prywatnie, niektórzy zawodnicy promienieją swoim geniuszem. Zazwyczaj dostają od Boga wszystko, szybkość, siłę, perfekcyjne warunki fizyczne. Jedyne z czym maja problem, to centrum dowodzenia tymi warunkami, tam na górze, najczęściej pod różnokolorowym irokezem.

1. Bramkarz:

- Sergio Romero. Wchodził do szatni po meczu i się zezłościł. Żyłka na czole wyszła i pomyślał, a co tam, muszę dać jakoś uciec złym emocjom, więc… walnę pięścią w ścianę. Zapomnę na chwile, że mogę połamać sobie rękę (a jestem bramkarzem), co tam, bum! Ręka złamana, przerwa w grze na kilka miesięcy. Nie pozostaje nic innego, jak wyrazy szacunku, szczególnie w aspekcie antycypacji.

2. Obrońcy:

- Daniel Alves. W skrócie, konkurent Clooneya w tegorocznych nominacjach do Oscara. Za swoja wiarygodność i elastyczność twarzy, założono mu nawet konto na portalu Filmweb. Jaka to nobilitacja, w zasadzie, to człowiek renesansu jest. Nie dość, że świetny na boisku, to jeszcze przed kamerą.

- Pepe. Większość ludzi śmieje się z wiersza, jaki napisał Andrzej Gołota. Chciałbym usłyszeć odrobinę poezji płynącej z ust środkowego defensora Realu. Od deptania Messiego (przecież nikt nie zauważy, na stadionie jest tylko kilka kamer), poprzez symulowanie, kończąc na brutalnej grze. Jeden z moich faworytów, bezapelacyjnie. Na jego cześć powstała nawet piosenka:

- Jakub Wawrzyniak. Pomimo tego, że teraz stanowi o sile defensywy Legii Warszawa, przeszłości się nie zapomina. Nasz często ślizgający się obrońca pomyślał, że trochę dopingu nie zaszkodzi. Przecież te kontrole to i tak mało rzetelne są. Na pewno się uda, a na boisku to będę jak Evra. Tak, prawda, prawda.

-Per Mertesacker. Największy pechowiec tego zestawienia. Jednak nie sposób przeoczyć jego niezwykłości. Obrońca Arsenalu, w jednym z meczów ligowych, potknął się o własne nogi. Nic w tym dziwnego, każdemu może się zdarzyć, jednak on zawstydził „każdego”. Owym potknięciem, wykluczył się z gry do końca bieżącego sezonu. Zerwane więzadła. Można?

3. Pomocnicy:


- Nigel de Jong. To na jego cześć, jeden z polskich raperów, napisał piosenkę „ Z buta wjeżdżam”. W zasadzie, nikt na gali MMA, nie powstydziłby się takiego ciosu. Xabi Alonso, czyli ofiara tego zdarzenia, do dziś ma koszmary. Chwilami budzi się w nocy i krzyczy NIGEL!!
                                              

- Eugen Polański. Jestem Niemcem, czuje się Niemcem. Ale zaraz zaraz, my niebawem mamy Euro, tak? To w sumie, czas na zmianę zdania, Marsz, marsz Dąbrowski. Mówię po polsku i wiem, że mogę być wzmocnieniem dla tej reprezentacji. Nawet gdyby powołano mnie, żeby grać u boku Khediry, to zdecydowanie bym odmówił.

-Axel Witsel. Każdy w życiu ma jakieś hobby. W przypadku tego zawodnika, jest to łamanie nóg. Okropny faul, złamana noga Wasilewskiego, Witsel winny. Kiedy Shawcross dopuścił się podobnego czynu, popłakał się na boisku. Nie chciał, to był przypadek, połączony ze szczyptą woli walki. Natomiast skrucha u Belga wyglądała tak, że w niedalekiej przyszłości, połamał nogę innemu zawodnikowi.
4.Napastnicy:

- Carlos Tevez. Czyli mister testosteron. Gdziekolwiek by nie był, zawsze umie się skłócić. Aktualnie wojenny topór odkopał w niebieskiej części Manchesteru. Jednak nie ma co się dziwić, przecież trener kazał mu wejść w końcówce meczu, gwiazdy tak nie robią. Albo 90 minut, albo wcale panie trenerze. Mam nadzieję, że mamy jasność?

- Mario Balotelli. No i to jest mój ulubieniec. Liczba anegdot, przytaczanych przy tym nazwisku, jest w zasadzie nieskończona. Pozwolę sobie przytoczyć tylko jedną z nich. Razem z bratem genialny Mario postanowił wystrzelić fajerwerki. Zapomnieli tylko, że robi się to na zewnątrz. Pożar w domu, a bracia zdziwieni.

- Luis Suarez. Po jednym ze spotkań w Holandii, z nerwów, aż zgłodniał. Dzień wcześniej oglądał „Milczenie owiec”, więc pomysł banalny. Bach, ugryzł w ucho rywala. Zawieszenie na 7 spotkań, ale apetyt zaspokojony.

 Gdyby w jednym zespole, znalazło się tych jedenastu zawodników, to scenariusz byłby prosty. Bójki, obrażania się, w ostateczności III wojna światowa. Jednak trzeba doceniać takie osobowości, bo bez nich, piłka nożna nie byłaby tak ciekawa.

Autor: Rafał Kuliga
Współpraca: Rafał Czajkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właściciel bloga nie ponosi odpowiedzialności za treści zawarte w komentarzach...