sobota, 25 lutego 2012

Gra się tak, jak przeciwnik pozwala

Piłka to nie tylko ganianie od bramki do bramki, ale też emocje i dramaty, rozgrywające się w głowach zawodników. Polszczyzna pełna jest kreatywnych przysłów. Wzbogaca to język i dodaje mu oryginalności. Jednak zaskakujące jest to, w jak dużym stopniu można przenieść je na piłkarskie boiska. Zarówno te prześmiewcze, jak i z życia wzięte, wszystkie można spotkać w świecie futbolu. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ piłka to nie tylko ganianie od bramki do bramki, ale też emocje i dramaty, rozgrywające się w głowach zawodników.


- Biednemu zawsze wiatr w oczy. Czyli w zasadzie cały przebieg kariery Owena Hargreavesa. Liczba kontuzji, z jaką zmaga się ten piłkarz, jest wprost proporcjonalna do liczby kibiców na Old Trafford. Wystarczy powiedzieć tylko, że w ciągu 4 lat, w Manchesterze United, rozegrał zaledwie 27 spotkań. Częściej prowadził kroplówkę po sali szpitala, jak piłkę po murawach Premier League. Kiedy już wydawało się, że wróci do gry, zazwyczaj znowu halny w oczy i powrót na OIOM.

- Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Wielu krytyków piłkarskich uważa, że tak może zakończyć się walka o zwycięstwo w lidze angielskiej. Tottenham niczym ninja, skrada się za plecami dwóch Manchesterów, aby ukradkowym ruchem pozbawić ich tytułu. Bezszelestnie, na paluszkach, ale jak na razie – niesamowicie skutecznie.

- Z  pustego i Salomon nie naleje. Od lat oczekuję się od Arsena Wengera, że zacznie zdobywać trofea. Jedna czy klub ten stwarza mu pod do podkład? To już trochę mniej. To tak, jak by sprinterowi strzelić w stopę i kazać wygrać bieg na sto metrów. Henry, Fabregas, Clichy, Nasri – nie ma co ukrywać, w zasadzie nie jest to stopa, tylko kolano. W tym wszystkim biedny Salomon Wenger, pełen smutku, nie ma co polać.

- Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. W tym wypadku, mój kolega pozwolił sobie na drobną parafrazę. Mianowicie: Torres strzela, Pan Bóg piłkę nosi. Mimo tego, że jestem entuzjastą talentu Hiszpana, to nie sposób się z ową parafrazą nie zgodzić. W Internecie codziennie przybywa nowych obrazków, w których rysowane są gigantyczne bramki z dopiskiem: „może teraz się uda?”.

- Baba z wozu, koniom lżej. Klimat w zespole Manchesteru City bywa różny. Pełno tam, delikatnie mówiąc, specyficznych zawodników. A jak by tak babę zrzucić, to i może klimat się rozjaśni? Niech psuję tam Milan czy PSG, tutaj już wystarczająco nabruździł. Chociaż ostatni czasy, docierają do mediów informację, że baba ma wrócić do grania. Kto wie, może była na diecie i koniom pomoże.

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W pierwszym spotkaniu wygrana z Chelsea 3-1. Napoli świętuje. Wielka feta i podniesienie poprzeczki o...jakieś 9 metrów w górę. Sama Isinbajewa miałaby problem. Zespół ten uzyskał bardzo korzystny wynik, jednak kontynuując sportowe porównania, media dokładają ciężarki, do już ciężkiej sztangi.

- Stary, ale jary. Już  prawie 41-letni bramkarz Tottenhamu – Brad Friedel. Od kilku lat, bez przerwy, cały czas w wyjściowych składach swoich klubowych zespołów. Czy deszcz, czy śnieg, czy upał i świecące słońce, terminator Brad wciąż na linii bramkowej. W wieku 40 lat, podpisał kontrakt z „Kogutami” na dwa lata. Tym samym, posadził na ławce rezerwowych Heurelho Gomesa, znanego bramkarza z Brazylii.

- Lepszy rydz niż nic. Odchodzi Borysiuk i Rybus, przychodzi Novo i Blanco. Na świecie więcej słyszało się o tych drugich, jednak patrząc z perspektywicznego punktu widzenia, nie są to korzystne transfery. No cóż, polityka klubowa i wymagania zawodników są bezwzględne, więc każdy rydz w Warszawie jest na wagę złota, mistrzowskiego złota.

Jak widać, przysłowia żyją piłką nożną. Są w niej obecne i bardzo często do niej adekwatne. Jako że wszystko dobre, co się dobrze kończy, to wszystkim zawodnikom, opisanym w artykule, życzę boiskowej pomyślności.

Autor: Rafał Kuliga
Współpraca: Rafał Czajkowski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właściciel bloga nie ponosi odpowiedzialności za treści zawarte w komentarzach...