niedziela, 18 marca 2012

MKS Kusy Szczecin przegrywa po emocjonującej końcówce.

Wszyscy ci, którzy uważają, że kobieca koszykówka nie jest emocjonująca, przez co nie jest godna uwagi, nie mają racji! Sobotnie spotkanie juniorek MKS-u Kusego Szczecin mogło mniej odpornych na stres doprowadzić do zawału serca, bądź też innych tego typu urazów.


Dla wszystkich fanów szczecińskiego basketu ważną informacją było to, że w sztabie szkoleniowym drużyny MUKS-u Poznań znajdował się były zawodnik AZS-u Radex Szczecin - Tomasz Semmler. Początek meczu to bardzo chaotyczne poczynania ofensywne obu ekip. Pierwsze punkty w tym spotkaniu zdobywa drużyna gości, za sprawą Karoliny Olszewskiej. Jednak szczecinianki nie pozostają dłużne i szybko odpowiadają trafieniem  Aleksandry Wasilewskiej, która chwilę później popisuję się jeszcze celną trójką. Od początku tej sobotniej konfrontacji było wiadome, że arbitrzy nie będą należeć do pozytywnych aspektów tego meczu. Pierwsza kwarta bardzo wyrównana, o czym świadczy rezultat widniejący na tablicy wyników po pierwszych dziesięciu minutach gry, remis po 24.

Druga ćwiartka meczu rozpoczęta przez gospodynie o wiele rozważniej. Mniej strat w porównaniu do pierwszej odsłony spotkania pozwoliło na ucieczkę z wynikiem. Bardzo dobrze dysponowane pod względem ofensywnym tego dnia były dwie zawodniczy ze Szczecina. Mianowicie mowa o Elżbiecie Giedrojć oraz Magdalenie Wojdalskiej.  Dzięki, tym dwóm koszykarkom Kusy wychodzi na pierwsze wysokie prowadzenie w meczu przeciwko MUKS-owi, 34:28. Fakt ten spowodował, iż trener gości od razu ratował swój zespół przerwą na żądanie.  Szczecinianki dobrze radzą się w pomalowanym, praktycznie każdy rzut z tego fragmentu boiska ląduje w koszu. W konsekwencji tego gospodynie powiększają przewagę, która w pewnym momencie wynosi nawet 10 punktów  - 40:30. Różnica pomiędzy obiema drużynami mogłaby być jeszcze większa gdyby nie problemy Magdaleny Chomy w łapaniu piłki przy akcjach pick’n’roll. Jednak etap juniorski to wciąż etap nauki, więc wszelakie błędy wybaczamy.  Wszystkie wymienione przeze mnie pozytywy były wszystkimi pozytywnymi aspektami w grze MKS-u. W drugiej części tej kwarty pojawiły się własne, niewymuszone błędy, które spowodowały odrabianie strat przez drużynę przyjezdną. Poznanianki zbliżyły się do szczecinianek na 2 oczka, za sprawą celnej trójki równo z syreną końcową w wykonaniu Patrycji Klatt. Po pierwszej połowie meczu 44:42 dla MKS-u Kusy Szczecin.

Kwarta oznaczona numerem trzy to bez wątpienia popis arbitrów sobotniego meczu. Popis w negatywnym tego słowa znaczeniu. Na parkiecie wciąż mieliśmy przyjemność oglądać emocjonujące i niezwykle wyrównane zawody. W tym nawet kilka efektownych akcji z jednej i drugiej strony parkietu. Wypada jednak postawić pytanie: dlaczego ingerować w nie musieli sędziowie? Mediatorzy tej konfrontacji podejmowali nadzwyczaj dziwne decyzje. Jedną z nich było podyktowanie niesportowego przewinienia, które rzekomo pojawiło się w zamiarach Aleksandry Hełmy.  Zawodniczka szczecińskiej drużyny broniła się przed upadkiem, łapiąc równowagę, jednak arbiter zinterpretował to jako zamach na zdrowie jednej z koszykarek drużyny przeciwnej. Wracając jednak do tego co pod względem sportowym działo się w hali SDS-u. Trzeba stwierdzić, że kibic koszykówki bez wątpienia mógł być usatysfakcjonowany. Częste zmiany prowadzenia, emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Po trzydziestu minutach gry 60:57 dla szczecinianek.

Ostatnia odsłona meczu była daniem przygotowanym z takich przystawek jak nerwowość oraz emocje. W Kusym swój sobotni występ z powodu 5 przewinień zakończyły Aleksandra Hełma oraz Monika Sobolewska.  Fakt ten znacząco wpłynął na zespół ze Szczecina, zaczęły się pojawiać się błędy, wkradła się nerwowość w poczynaniach ofensywnych, co z kolei spowodowało ucieczkę punktową drużyny gości - 62:68. Nadzieję na dogonienie rywalek w serca szczecińskich zawodniczek, wlały Elżbieta Giedrojć (akcja 2+1) oraz Magdalena Wojdalska (skuteczny przechwyt zamieniony na łatwe punkty). Po tych wydarzeniach na tablicy wyników widnieje wynik 73:76 dla MUKS-u Poznań. Szczecinianki miały jeszcze w swoich rękach piłkę na remis, jednak ten decydujący rzut nie znalazł drogi do kosza. Rezultat spotkania nie uległ już zmianie, a przegrana gospodyń stała się faktem.

W imieniu zawodniczek MKS Kusego Szczecin serdecznie zapraszam na koszykarskie wojaże tej drużyny. Klub występuje również w II lidze, co samym w sobie jest gwarantem pozytywnych doznań dla wszystkich fanów basketu.

MKS KUSY Szczecin - MUKS Poznań 73:76 (24:24, 20:18, 16:15, 13:19)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właściciel bloga nie ponosi odpowiedzialności za treści zawarte w komentarzach...